Data dodania: 03/02/2009
Umowę z firmą Autostrada Południe, która wybuduje i przez 35 lat będzie eksploatować odcinek A1 z Łodzi przez Częstochowę do Pyrzowic, wynegocjowano na początku tego roku. Ale dopiero 22 stycznia, gdy podpisywał ją minister infrastruktury Cezary Grabarczyk, ujawniono szczegóły kontraktu. Szczegóły bardzo istotne dla Częstochowy i jej mieszkańców, bo wywracające do góry nogami wcześniejsze zapowiedzi rządu. Ministerstwo podkreśla, że dzięki odcinkowi A1 Łódź - Częstochowa zapewniony będzie dojazd dwupasmówką - z wykorzystaniem "gierkówki" przez Siewierz - do południowej granicy kraju. Ale nie wspomina, że odsuwa się perspektywa wyeliminowania z centrum Częstochowy przynajmniej części ruchu tranzytowego. Tiry aż do 2014 roku będą jeździły alejami: Wojska Polskiego, Jana Pawła II czy ul. Okulickiego. Małą wobec tego pociechą jest fakt, że z powodu kolejnego opóźnienia w budowie A1 Częstochowa zdąży na "przyjęcie" autostrady. Do 2012 roku miasto nie byłoby w stanie zmodernizować ulic Głównej i Przejazdowej, prowadzących do węzła Blachownia - kluczowego, jeśli chcielibyśmy pojechać w kierunku Pyrzowic i Gliwic. Sprawa jest jasna: rząd pozwolił, by Autostrada Południe najpierw dostosowała istniejący w większości odcinek dwupasmówki z Częstochowy do Łodzi do pobierania opłat, a dopiero potem - gdy zacznie na nim zarabiać - podjęła najdroższą część inwestycji. W tym myśleniu zapomniano o kosztach ponoszonych przez częstochowian, którzy dłużej niż przypuszczali będą musieli znosić kawalkady przejeżdżających pod oknami tirów.