Data dodania: 22/12/2008
Kryzys w Łodzi. Między bajki można włożyć statystyki o cenach mieszkań przygotowywane przez branżowe serwisy i firmy. Mieszkania się nie sprzedają, a pośrednicy mówią, że mamy największy kryzys od '89 roku. Iza przeprowadziła się do Warszawy. Od czerwca próbowała sprzedać swoje "trzy pokoje" na Górnej. Najpierw sama, przez ogłoszenia, a potem z pomocą pośrednika. Za 54 mkw. chciała początkowo 250 tys. zł. We wrześniu obniżyła cenę już do 200 tys. zł. - Pośrednik sugerował, abym zeszła jeszcze, ale się nie zgodziłam. W końcu zrezygnowałam ze sprzedaży. Będę próbowała wynająć mieszkanie - mówi. Jeśli wierzyć ostatnim raportom z wtórnego rynku nieruchomości, sprzedający mieszkania w Łodzi żądają na wstępie ponad 4,5 tys. zł za mkw. mieszkania, a po negocjacjach dostają niewiele mniej niż 4,4 tys. Według firm i serwisów branżowych, które przygotowują zestawienia, sytuacja od roku zmienia się nieznacznie - z miesiąca na miesiąc ceny rosną kilka procent albo o kilka spadają. Tyle statystyki. Pośrednicy w obrocie nieruchomościami rozwiewają jednak marzenia o łatwym interesie na sprzedaży mieszkań. Od miesięcy obserwują na rynku poważny kryzys. Są w Łodzi biura, które nie pośredniczyły w sprzedaży mieszkania własnościowego od dwóch, trzech miesięcy. Zalegają u nich setki ogłoszeń - w jednym, z siedzibą niemal w centrum, prawie 800. Krzysztof Szczepaniak z biura Sukces: Jak to mówi młodzież, jest kicha - nie ma transakcji, nie ma kredytów. Spotkaliśmy się ostatnio w gronie pośredników na opłatku i nikt nie mówił, że jest dobrze. Od '89 roku nie było tak poważnego kryzysu. Na początku tego wieku było źle, ale wtedy było to zawirowanie, banki udzielały kredytów ostrożniej, ale udzielały.