Data dodania: 19/03/2009
Najnowsze raporty analityczne wskazują na znaczny, często przekraczający 10 proc., spadek cen mieszkań w największych polskich aglomeracjach w lutym 2009 roku w porównaniu z ubiegłym rokiem. Dwucyfrowe spadki cen mieszkań stały się wystarczającym pretekstem dla polskich mediów do pisania o tym, że "ceny mieszkań spadają na łeb na szyję", "spadają w szalonym tempie", "deweloperzy pękli". Warto zwrócić uwagę, że w raporty analityczne z 2009 roku informują już o zmianie podejścia deweloperów do nowej sytuacji na rynku i pogodzeniu się firm deweloperskich z niższymi cenami. To spora zmiana. Jeszcze w IV kwartale 2008 obwołujący kolejny dołek na rynku nieruchomości analitycy zakładali, że deweloperzy będą w stanie 'przeczekać' złe czasy i nie będą obniżać cen mieszkań. Co zresztą miało potwierdzać tradycyjną rekomendację analityków, którą prezentowali publiczności: 'kupuj - taniej nie będzie'. W marcu 2009 roku nie można nie zauważyć, że deweloperzy ceny jednak obniżyli. Sami mówią o obniżkach o 15-20 proc. w porównaniu z cenami na szczycie hossy w połowie 2007 roku. Czy to dużo? Z badań, które przeprowadzili Carmen Reinhart i Kenneth Rogoff wynika, że w czasie przeciętnego kryzysu finansowego ceny nieruchomości spadają o 36 proc. w cenach realnych, a więc uwzględniających inflację. Naturalnie, obecny kryzys finansowy nie należy do przeciętnych lecz do wyjątkowo destrukcyjnych. Dlatego należy ze zdrowym sceptycyzmem podchodzić do zapewnień o tym, że ceny mieszkań nie mogą dalej spadać.