Data dodania: 01/12/2008
- To już naprawdę ostatnie przedświąteczne zakupy w blaszaku MarcPolu - zapowiada ratusz. I zapewnia, że żarty się skończyły.
Czerwono-biała megapółrurka szpeci pl. Defilad od 17 lat. Złośliwi nazywają ją warszawskimi Sukiennicami. Szefuje w nich "kupiec z żelaza" Marek Mikuśkiewicz, prezes MarcPolu. Z "Gazetą" nie rozmawia.
Zmowa Galerii i Tarasów
Najpierw handlarze muszą w hali zamknąć swoje kramy, a prezes Mikuśkiewicz - cały supermarket. Biznesy kończą się nieodwołalnie po sylwestrze - 2 stycznia 2009 r. Później na półrurce zawiśnie kłódka w oczekiwaniu na buldożery. Prowizoryczny budynek ma zniknąć do 31 marca. "Gazeta" zaczyna więc odliczanie.
Urzędnicy twierdzą, że tym razem są przygotowani na każdy scenariusz. - Jeśli MarcPol nie rozbierze hali do końca marca, to zgodnie z ugodą sądową zrobi to miasto. Później sprzedamy konstrukcję, by pokryć koszty rozbiórki - zapowiada Renata Kaznowska, dyrektorka Zarządu Terenów Publicznych.
Ratusz czeka na ruch Mikuśkiewicza. - Na razie nic nie będziemy robić. Damy MarcPolowi szansę wywiązania się z zawartej z nami umowy - mówi Andrzej Jakubiak, wiceprezydent Warszawy.